Jak co tydzień po zajęciach i treningu udałam się do supermarketu. Było już grubo po 21, więc niewiele czasu zostało do zamknięcia sklepu. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się do kasy. O tej porze obsługuje już tylko jednak kasjerka, reszta pracowników sprząta i przygotowuje sklep do zamknięcia. Normalnie nie ma kolejek, ale tego dnia było wyjątkowo – przede mną stały: wymalowana lala i tipsiara, staruszka oraz matka z dzieckiem.
Akurat matka płaciła za zakupy. Chłopiec mógł mieć co najwyżej 5 lat i był strasznie nieznośny. Marudził, kręcił się, rozrabiał. Było widać, że kobiecie jest za niego wstyd, więc chciała jak najszybciej wyjść ze sklepu, jednak pakowanie zakupów trochę trwało. Wtedy, kiedy chłopiec jeszcze bardziej zaczął wariować, tipsiara obrażonym głosem powiedziała:
„Co za idiotyczny pomysł brać takiego rozwydrzonego bachora o tej porze do sklepu? Tylko przeszkadza innym, którzy przyszli zrobić spokojnie zakupy”.
Mamie zrobiło się przykro, spuściła głowa i ledwo wymamrotała „przepraszam” – aż tak jej było głupio. Myślałam, że zaprotestuje albo chociaż odpyskuje tej wymalowanej lali, ale nic z tego. Nie minęła sekunda, a usłyszałam stonowany i wyważony głos stojącej przed tipsiarą staruszki:
„A kto to widział, żeby ku**a nie była o tej porze w pracy!”.
Kiedy to usłyszałam, pogratulowałam w duchu staruszce. Co za cięta riposta, brawo!