Pewnego wieczoru syn podszedł do swojego ojca, który niedawno wrócił z pracy.
Syn: Tato, czy mógłby zadać ci pytanie?
Tata: No pewnie, pytaj.
Syn: Ile zarabiasz na godzinę?
Ojciec bardzo się rozgniewał. Nie lubił mówić o pieniądzach, a tym bardziej nie chciał tego robić ze swoim 7-letnim synem. Uważał, że takie pytania są nie na miejscu.
Tata: Nie wtrącaj się w sprawy dorosłych, to ciebie nie dotyczy. Po co chcesz to wiedzieć?
Syn: Jestem po prostu ciekawy. Mógłbyś mi powiedzieć?
Tata: Skoro już naprawdę musisz wiedzieć, to ci powiem. Zarabiam 100 złotych na godzinę.
Syn na chwilę posmutniał, ale zaraz potem uśmiechnął się i zapytał:
Syn: Tato, mógłbyś pożyczyć mi 50 złotych?
Ojciec rozgniewał się jeszcze bardziej niż wcześniej.
Tata: Po co ci 50 złotych? To dużo pieniędzy! Ja muszę na to pracować przez pół dnia, a ty po prostu chcesz to ot tak wydać? Na jakąś zabawkę albo głupią grę? Nie ma mowy! Wybij to sobie z głowy!
Synowi zrobiło się bardzo przykro. Wstał z krzesła i poszedł do swojego pokoju.
Ojciec przez moment rozmyślał o rozmowie z synem. Zreflektował się – jego syn nie prosi o pieniądze, może naprawdę są mu na coś potrzebne, może na szkolną wycieczkę… Poszedł więc do pokoju syna, zapukał do drzwi i deikatnie je otworzył.
Tata: Śpisz już?
Syn: Jeszcze nie, tato.
Tata: Zmieniłem zdanie, masz tu 50 złotych.
Tata wręczył chłopcu banknot. Wtedy syb rozchmurzył się i zaczął spod poduszki wyjmować drobne. Uskładało się ich 50 złotych.
Tata: Dlaczego prosisz mnie o 50 złotych, skoro już masz swoje?
Syn: Bo dopiero teraz mam pełną sumę. Mam 100 złotych i mogę kupić godzinę twojego czasu. Proszę tato, wróć jutro godzinę wcześniej z domu na kolację.
Ojciec zapłakał gorzko. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Zrozumiał, że źle potraktował syna i że poświęca mu zbyt mało czasu. Obiecał sobie, że to się zmieni.