Trae, Jordan i Chandra Berns to trojaczki, które w swoim życiu już dużo przeszły. 21 września 1988 roku w ich domu wybuchł pożar w wyniku którego mama dziewczynek zmarła, natomiast one cudem przeżyły. Niestety, ciało każdej z nich poparzone było w około 35-40 procentach, co w praktyce oznaczało, że będą musiały nauczyć się żyć z dużymi bliznami.
Dziewczynki miały w dniu zdarzenia jedynie 17 miesięcy. Nie mogły liczyć na swojego ojca. Zmarł 5 lat później, w wyniku przedawkowania narkotyków.
Tak wyglądał ich dom po pożarze. To naprawdę wielkie szczęście, że dla trojaczek skończyło się to poparzeniem, a nie śmiercią.
Przez wiele tygodni dziewczynki były w stanie krytycznym i lekarze tak naprawdę nie wiedzieli, czy uda im się przeżyć. Jednak okazało się, że małe były naprawdę silne i dały radę. Z dnia na dzień, mimo obrażeń skóry, były coraz silniejsze.
Na szczęście, chociaż cierpiały z powodu utraty swojej mamy, miały siebie, nie były samotne.
Trojaczki musiały przetrwać jeszcze więcej. Nie dość, że trauma po pożarze na pewno była odczuwalna, to na dodatek przeszły szereg skomplikowanych zabiegów oraz operacji.
Kiedy zaczęły dorastać, stawały się też bardziej świadome tego, co się im przytrafiło, ale i pewniejsze siebie. Nauczyły się, jak ukrywać blizny – pomagały im w tym specjalne ubrania oraz kryjący makijaż.
Kilka lat później, Chandra usłyszała o innowacyjnej metodzie leczenia blizn za pomocą lasera. Lekarz zajmujący się tą procedurą zgodził się leczyć siostry bez opłaty.
Siostry, mimo tego że nigdy nie będą miały do końca zaleczonej skóry, starają się żyć normalnie. Już druga z trojaczek wychodzi za mąż.
Siostry zdecydowały się opowiedzieć swoją historię dopiero w chwili, kiedy zakończyły innowacyjne leczenie. To dało im dużą pewność siebie, chociaż są świadome, że nigdy w pełni nie pozbędą się blizny. Mimo to, są silne i żyją pełnią życia!